Od kilku lat na każdym urlopie i wyjazdach towarzyszy mi deszcz. Urlop na przyszły rok w pracy planujemy w listopadzie i nie można sobie zmienić terminu, więc powinnam choć czasami natrafić na pogodę , niestety tak nie jest. Zawsze gdzie nie jadę, pogoda się natychmiast psuje, pada, a co tam pada, po prostu leje, jest zazwyczaj zimno i pochmurno; czy to lipiec, czy wrzesień, czy maj. W tę majówkę wybrałam się do Łącka, było cieplutko , słońce przypiekało ,ale jak tylko dojechałam na miejsce , zobaczyłam nad górami granatowe niebo i zaczęła się nawałnica. Dzieci mówiły "wiedzieliśmy że nadjeżdżacie jak tylko usłyszeliśmy nadciągającą burzę". Wszyscy , razem ze mną na czele zaczęliśmy wierzyć w to, że ja przynoszę ze sobą deszcz, i tak to przez ostatnie lata zapracowałam sobie na miano zaklinaczki deszczu. Ciekawe czy jak bym pojechała np. na Saharę to też padałoby? jeżeli tak, to mogłabym bawić się w szamankę, mogłabym wędrować po świecie i sprowadzać deszcz tam gdzie ludzie tego oczekują. Cholibka, ale ja bym chciała przerwać to fatum, chciałabym trochę słońca na urlopie.
Gdzieś w połowie czerwca wybieram się na urlop - uwaga !!!! jak ktoś planuje urlop w tym terminie ,lepiej wcześniej zmienić plany, w 99% będzie lało, przynajmniej tam gdzie ja będę tzn. w Karkonoszach i we Wrocławiu. Chyba że ..........
Co tam, deszczowe dni też mają swój urok, można spokojnie zająć się robótkami . Ja wykorzystałam brzydką pogodę na ukończenie kołdry dla Klaudyny. Uff! trochę się namęczyłam przy pikowaniu, stwierdziłam że potrzebuje do tego innej stopki, przy okazji taką sobie sprawię.
Patchwork ma nieziemski urok, wnosi do pomieszczenia ciepło, miękkość. Ma też tą zaletę że można wykorzystać szmatki z recyklingu; nadają się do tego np.stare ubrania. Jeżeli patchwork traktujemy tylko jak dobrą zabawę przynoszącą wymierne korzyści ,a nie jako dzieło sztuki, to wykonanie takiej kołdry nie niesie ze sobą wielkich nakładów pieniędzy, nie musimy zaraz kupować wszystkich nowych materiałów. Do tej kołdry użyłam nowych materiałów w postaci ciemnofioletowych kawałeczków, pozostałe kwadraty i spód to czysty recykling. Przecież pierwsze patchworki powstawały w purytańskiej Anglii, kiedy to kobiety z biedy i oszczędności, wykorzystując zniszczone ubrania zszywały skrawki tkanin, tworząc w ten sposób narzuty dające ciepło.
Teraz już wiem że powstaną nowe patchworki , jakie to się zobaczy.
Czas na chwilę odpoczynku z herbatką w ręku.