![]() |
Gocha, Maja, Jasmin |
A co u mnie słychać? dobrze i źle. Zacznę od dobrego.
Spotkała mnie cudowna niespodzianka. Pewnego dnia otrzymałam telefon od Mai " Jestem w Lutowiskach, przyjeżdżam do Przemyśla i spotkajmy się na kawie" . Ło Matko!!!! tak, tak oczywiście, byłam zaskoczona i szczęśliwa. Nie widziałyśmy się parę lat, od ostatniego zlotu w Okunince, o którym pisałam Tu i Tu. Maję z blogu Tymczasem znam od wielu lat, poznałyśmy się na forum Kaiem już nie istniejącego , więc zupełnie wirtualnie, a potem dzięki uprzejmości kochanej Ewy , która nas ściągała do Okuninki ,poznałyśmy się w realnym świecie i przez kilka lat co roku miałyśmy sposobność spotykania się na sabaciku, dekupażowania, haftowania i pogaduch. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, Okuninka też. Przez te ostatnie lata niejednokrotnie myślami sięgałam do naszych spotkań i tęskniłam nie tylko za Mają , ale i pozostałymi dziewczątkami, które pozostaną w moim sercu na zawsze. I choć nie umiem utrzymywać kontaktu telefonicznie, wolę bezpośrednie pogaduchy, to wszystkie one są mi bliskie i tak pozostaną jako moje jedyne przyjaciółki od serca. Widzicie więc jaka była moja wielka radość na to spotkanie, tym bardziej ,że dzieli nas duża odległość między naszymi domami , gdzie Bydgoszcz, a gdzie Przemyśl.
Oczywiście zaprosiłam Maję do mojego maciupkiego światka domowego. Na ten zew odpowiedziała moja siostra Gocha z blogu Lubię , jedna z czarownic okuninkowych i też do mnie przyjechała na to spotkanie. Spotkałyśmy się więc we trzy u mnie w połowie drogi między Lutowiskami a Tomaszowem, przegadałyśmy całe popołudnie i niestety mam tylko to jedno zdjęcie ze spotkania. Bo ciotki klotki zapomniały o całym bożym świecie , fajnie się gadało, a zdjęcie cyknęły w pośpiechu ,gdy Maja szykowała się do wyjścia. Maja przyjechała ze swoją córcią Basią, która też uczestniczyła w sabacikach, na zdjęciu jej nie ma bo ona robiła nam to ujęcie. Urosła, wydoroślała, wypiękniała, Basiu dziękuję , że mnie odwiedziłaś, zawsze jesteś tu mile widziana. Niezmiernie cieszę się z tego spotkania, Maju dziękuję, że mnie odnalazłaś.
Gocha została , na drugi dzień wyruszyłyśmy na łowy do graciarni, dobrze mieć towarzystwo na takie zakupy. Lubię czasami pobuszować , można nieraz znaleźć ciekawe rzeczy, potrzebne czy nie ,to już inna kwestia. Zaszalałyśmy więc obie. A co ja tym razem wyszukałam? - Piękne foremki z malowanymi owocami. Nie omieszkałam już je sprawdzić robiąc deser, mieści się w nich 2/3 litra masy, galaretki, serniczka. Foremki pasują do wcześniej wynalezionej solniczki i pieprzniczki w owoce.
Zbieram malowane talerze do codziennego użytku. Lubię rzeczy nietuzinkowe , niesztampowe, wolę jak u mnie jest inaczej niż u innych. A zbieranie pojedynczych egzemplarzy temu służy.
Kluski leniwe z ziołami smakują wybornie na takich talerzach.
Recepta
Około 50 dkg sera białego
Około 15 dkg mąki
2 jajka
Sól
Bazylia, koperek i natka pietruszki - świeże, drobno pokrojone
Stopione masełko
Pycha, polecam.
Na koniec to złe wiadomości zostawiłam. Jestem na zwolnieniu lekarskim , noga mi ciągle dokucza, mam podejrzenie o Dnę moczanową i uszkodzenie łękotki lub łąkotki, obie nazwy poprawne, mam płyn w kolanie i cystę. Włóczę się po doktorach, jeden dał skierowanie na badania, wyszły dobre, tylko CRP i kw.moczowy podwyższony, drugi (prywatna wizyta) zrobił mi zastrzyk do cysty, zapisał lekarstwo, po tym trochę zrobiło mi się lepiej, ale na jak długo tego nie wie nikt. Do następnego wybieram się jutro, aby wymusić rezonans. Nic w tej Polsce nie można załatwić u jednego lekarza.
Ale nic to, jak rzekł Wołodyjowski,trzeba walczyć dalej.
Pozdrowienia ślę, życząc cieplejszych dni i dużo słońca.