Chciałoby się urządzać dom w sposób jaki widoczny jest na ekranie telewizora, czyli w kilka dni od początku do końca. Mieć możliwość w sklepie wrzucić do kosza wszystkie produkty, które nam pasują do projektu, zapłacić kartą, przywieść do domu, poustawiać , zasiąść w fotelu i podziwiać swoje dzieło.
Niestety, tak dobrze to mają nieliczni, ja należę do tych drugich, czyli do tych, którzy jak chcą mieć to ciułają kasę, albo kombinują jak z niczego zrobić coś.
Tak się złożyło , że Misiek kupił stojącą lampę za grosze i przytaszczył do domu myśląc , że taką miałam na myśli. Nie zawsze się rozumiemy, ja wiem jaką chcę mieć lampę do salonu i taką poszukam, a ta była brzydka, stojak mógłby być, ale abażur? - paskuda.
Stała sobie w kącie, a ja nie wiedziałam co z nią zrobić. Aż któregoś wieczoru pomyślałam " a może przerobić lampę ?", zanim kupię nową ta będzie mi dobrze służyć.
Receptariusz
Po pierwsze, stojak był w bardzo dobrym stanie, wystarczyło go pomalować grafitową farbą kredową i polakierować lakierem matowym.
Po drugie, oderwałam babcine frędzelki , dobrze odtłuściłam abażur i tą samą farbą kredową pomalowałam abażur z dwóch stron.
Po trzecie, przyłożyłam szablon i złotą farbką pomalowałam róże.
Tak to w jeden wieczór powstała grafitowa lampa przy której czytam albo wyszywam, jednocześnie marząc o tym, że kiedyś znajdę taką, która mnie zachwyci.
![]() |
Lampa grafitowa otrzymała pazur. |
![]() |
A wczoraj wyglądała nijako. |