Quantcast
Channel: Zapach Jaśminu
Viewing all 369 articles
Browse latest View live

Obrusy i metamorfozy

$
0
0

 Wirus grypy wirując w powietrzu, dopadł i mnie. Właśnie opanowałam gorączkę i pijąc lekarstewko postanowiłam zrobić krótki wpis, tym bardziej że zdjęcia już miałam wcześniej przygotowane. Będzie więc krótko.



Tak jak wspomniałam wcześniej, od początku roku szyję namiętnie. Dzisiaj pokażę wam swoje dwa obrusy. Jeden to "Magnolia", uszyty z kuponu materiału zdobytego "wiadomo gdzie", obszyty piękną bawełnianą koronką, którą w poprzednim poście pokazywałam w zbliżeniu. Materiał cudowny, bardzo dobry gatunkowo, rozmyte kolory na szarym tle, w starym stylu, już jest moim ulubionym. 


Drugi obrusik, a właściwie jest ich dwa; jeden na rozłożony stół, czyli owalny , drugi jak widać na zdjęciu okrągły. Uszyty z białego płótna, obszyty  zmarszczoną kryzą i tyle. Nazwany prze ze mnie "Marią Antoniną", a to za sprawą kształtu jaki tworzy założony na stół, przypomina namarszczaną suknię.



Na białym obrusie pięknie prezentuje się klasyczna biała porcelana. W białych filiżankach , na białym obrusie kawa smakuje wyjątkowo. A gdy dodamy do kawy syrop piernikowy , smaki i zapachy Świąt Bożego Narodzenia będą z nami jeszcze długo. Przepis na syrop znalazłam w Majanowym Pieczeniu.
Podzielię z wami przepisem na

Syrop piernikowy

300 ml wody
200 g cukru
2 łyżki przyprawy piernikowej
1 łyżka cynamonu
Wodę i cukier doprowadzić do wrzenia, cały czas mieszając. Dodać przyprawy, gotować jeszcze 3 min.Wystudzić i wlać do słoika. Gdy dodamy do kawy, rozpuszcza się.
Smacznego 


Niewielkim nakładem pracy i środków (oba obrusy z materiałów z odzysku) można dokonać metamorfozę np.tak jak wyżej kącika jadalnego.W zależności od tego jakiego obrusa użyjemy taki klimat uzyskamy.
A poniżej metamorfoza krzesła. Krzesła kupione na allegro z wyprzedaży chyba jakiejś kawiarni. Szlifowane przez Miśka aby pozbyć się lakierowanej czerwieni, następnie pobejcowałam je i wtarłam w nie Wosk Viasz AntiQuaire. Obicie zmienione na lniane.


Kołderka patchworkowa w odcieniu lawendy

$
0
0
Moje ulubione fiolety; kołderka, kubeczek, serwetka , no i niesamowity śliwkowy dzbanek z Olkusza.

Szyłam , szyłam i uszyłam kołderkę dla moich dzieci. 
Kołderka ma 200 x 160 cm, czyli nie taka mała. Złożona z 80 kwadratów po 20 cm każdy, jest to nie lada wyczyn jak dla mnie i jestem dumna że ją uszyłam. Utrzymana w lawendowej, delikatnej kolorystyce, bo jak się okazuje , kolor fioletu oprócz mnie lubią także moje dzieci .
Muszę przyznać że szycie patchworków to pracochłonny proces, ale bardzo go polubiłam. Jednocześnie efekt widoczny jest dość szybko, w porównaniu do hafu to prawie expres. Nie martwcie się, haftu nie zdradzę dla patchworka  , będzie on jednak moim ulubionym przerywnikiem.


Mięciutka, pulchniutka i przyjemna dla oka jest ta kołderka, mam nadzieję że dzieci ją polubią. 


Kołderka obszyta fioletową kratką. 


Spód w przepiękny melanż kolorów , powtórzenie koloru z kwadratów. 


 Można się w nią otulić w zimowe wieczory. 


Kuferek pełen błękitnych snów.

$
0
0

Witam w błękitach. 
Tak się ostatnio złożyło, że znów sięgnęłam po nieśmiertelne ,niebieskie róże, a wszystko to dla " Siostry Blue".  Tak właśnie , "Siostra Blue" uwielbia kolor niebieski i stąd jej przydomek. 
Jak ktoś nie lubi niebieskości to dzisiaj nie ma co u mnie szukać, bo przez cały post bije niebieskim po oczach, zapraszam natomiast amatorów tego koloru, może się zrobić niebiesko w oczach. 
Ja osobiście bardzo lubię kolor niebieski, a zwłaszcza niebieską porcelanę. Mimo to, niebieskiego koloru w domu moim nie znajdzie, jedynie w pokoju mojej córci. Na szczęście czasami wykonuję prace dla osób kochających się w kolorze blue.


 A więc........................ponoć zdanie nie powinno zaczynać się od tego stwierdzenia, ja jednak tak rozpocznę, bo tak lubię i już.
A więc, moją linię produkcyjną mieszczącą się na stole kuchennym opuścił kuferek na biżuterię . Kompletnie , niemiłosiernie romantyczny, choć nie jestem do końca przekonana czy Siostra Blue jest romantyczką, na tyle jej nie znam, ale postarałam się aby koloru niebieskiego nie zabrakło.


 Na białe tło naklejony został wydruk damy. Damę tą namalował dawno temu ilustrator Harrison Fisher. Seria dam w jego wykonaniu to jedna z piękniejszych kolekcji i moja ulubiona.


 Dookoła umieściłam niebieskie róże pochodzące z ulubionej serwetki. 
Owalny obraz damy wpleciony w gałązki róż, ozdobiony perełkami.


 Ostatnia warstwa lakieru na wieku, to lakier Touchme firmy To.Do, lakier aksamitny , miły w dotyku, bardzo go lubię. 
A tak na marginesie , jest on bardzo trwały , gdyby ktoś miał wątpliwości. Pokryłam nim konewkę do podlewania kwiatów, było to dobre parę lat temu. Kwiaty podlewam nią codziennie, a lakier trzyma się wyśmienicie. 


 Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam etap końcowy prac, moment gdy wymyślam jak wykończyć pracę. Przyznam się że nie mam w tym żadnego hamulca.Tutaj dodałam bawełnianą koronkę , oczywiście w kolorze blue ,w którą wplotłam białą , cienka wstążeczkę. 


 Dodałam też małe pele mele, wydaje mi się że w ten sposób zyskujemy dodatkową powierzchnię użytkową ; można coś na nim zawiesić np.kolczyki, albo włożyć ulubioną fotografię lub miłosny liścik. Pele mele dodatkowo dodaje dużo uroku i ciepła  wnętrzu kuferka, aż się chce jak najczęściej zaglądać do środka. Bardzo cenię sobie takie dodatki, zresztą bardzo osobiste.


 Nie mogłam się powstrzymać ,umieściłam na dnie następną różę...............ha,ha 


I ja mam coś niebieskiego, to filiżanka w niebieskie róże i talerzyk z angielskiej porcelany. 


Życzę dobrej nocy, pełnej błękitnych snów. 

Charlie, Sally, pluszaki i ...

$
0
0

Dawno temu natrafiłam na wzory które mnie urzekły i obiecałam sobie że kiedyś je wyszyję. I wyszyłam jeden z nich, musiałam, nie mogłam się oprzeć. 
Przedstawiam wam Charliego i jego siostrę Sally, a jak ktoś woli może to być jego przyjaciółka. Interpretacja tego obrazka może być dowolna, w oryginale to jego siostra. Pobuszowałam w internecie w poszukiwaniu informacji na jego temat, intrygowała mnie bajka której nie znałam . W skrócie dowiedziałam się że Charlie`s Arc został stworzony przez Mike Payne który napisał o nim opowiadania, a zilustrował go Adam Pescott. Charlie`s to 5-letni chłopiec który ma w pokoju arkę i gromadzi do niej różne pluszowe zwierzątka, ożywają one gdy chłopiec wypowie magiczne słowo "Wordspell". Przy tym obecna jest wszędzie tęcza, dlatego zwierzątka mają w tęczę np. grzywy, ogony. Mnie ilustracje te, zwłaszcza zwierzątka przypominają Kubusia Puchatka w wersji czarno-białej, coś maja wspólnego, tym bardziej je lubię. A najważniejsze to jest to , że do pięknych ilustracji powstały cudnie dopracowane wzory na haft krzyżykowy. Mam nadzieję że jeszcze do owych wzorów wrócę.


 Czyż nie urocza para? 
Jakbym widziała swoje dzieci z ich lat dzieciństwa. Maciek miał zawsze rozwiązane sznurówki, Klaudyna wiązała mu je choć była młodsza. Jedno nienawidziło butów ze sznurówkami ,a drugie uwielbiało wiązać sznurowadła, pełna symbioza.



Tak przy okazji , bo nie miałam czasu wcześniej , wkleiłam zaległości walentynkowe w postaci kartek z ilustracjami Harrisona Fishera, a niech tam będzie dzisiaj   landrynkowo, różowo.

Złoty kuferek na biżuterię

$
0
0

 Tak to jest u mnie, że jak nic nie robię, to nic, a jak już zacznę, to robię hurtowo.         
U wszystkich zaczyna się wysyp pisanek, a u mnie będzie wysyp kuferków na biżuterię. Zrobiłam jeden , dziewczyny powariowały i każda chce mieć kuferek. Ja jeszcze bardziej zwariowałam dając się namówić . Nie mogę powiedzieć że nie daje mi to radości w tworzeniu, owszem , mam chwilę weny i radośnie decupażuję, tyle tylko że już zupełnie zatraciłam czas. Jeżeli chcecie do mnie zaglądać to uzbrójcie się w cierpliwość, bo kuferków będzie więcej, oczywiście naprzemiennie z haftem. 


 Dzisiaj pokażę wam "Złoty kuferek" , ot tak sobie go nazwałam. 


 Czemu złoty? Bo jest bardzo słoneczny, taka bejca mi wyszła, troszkę postarzyłam i dodałam po brzegach motywu reliefy, zrobione szablonem, zamalowane złotą i miedzianą farbką. Motyw pokryty ulubionym lakierem Touchme -"Dotknij mnie".


 Motyw zapożyczony z malarstwa Emile Vernon, uwielbiam damy i dziewczynki jej autorstwa. 


 W środku oczywiście małe "pele mele" w kwiatowy deseń. 


 Całość słoneczna jak róże trzymane przez dziewczynkę i róże na filiżaneczce którą otrzymałam w prezencie od Marysi Tu
Marysiu bardzo ci dziękuje, filiżaneczka jest strasznie urocza.



Dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa które dodają skrzydeł.
Pozdrawiam cieplutko

Słońce zamknięte w żonkilach

$
0
0

Za oknem słońce, plusowa temperatura i czuje się wiosnę .Włączyła mi się turboładowarka , ładuje we mnie energię, przyspieszyłam więc i robótkuję zawzięcie. Chcę skończyć kuferki, bo widzę przed sobą brudne okna, i nerw we mnie wzbiera, muszę myć, szorować, a tu jeszcze tyle pozaczynanych prac. Mało tego, dokopałam się do mojego zapomnianego haftu, w zamierzeniach miał być to obrus w żonkile na Wielkanoc, tą która odbyła się dwa lata temu. 


 Dwa lata temu wyszywałam sobie zawzięcie obrus w żonkile,  okazało się jednak ,że nie zdążę, i jakby mało tego było, pomyliłam się w hafcie. Nie mogłam dojść gdzie właściwie zrobiłam błąd, biorąc pod uwagę to, że we wzorze są braki np. jednej linijki na łączeniach, zrobił mi się galimatias i nerwy mnie opuściły, cisnęłam ( ładnie to ujmując w słowo) głęboko do szafy, starając się zapomnieć , nie myśleć o tym ,ile czasu poświęciłam na nic. 


 Haft przeleżał wciśnięty w kąt dwa lata,  nagle znalazłam cierpliwość i rozwiązałam zagadkę, wyszywam więc, jestem w amoku, koniecznie chcę  skończyć haft do Wielkanocy tego  roku. Tak postanowiłam i żebym miała paść to zrobię to. 
Wybaczcie, ale taki zmiętolony on ci jest,  to po przejściach, jak już wyjdziemy z  kłopotów zrobimy sobie kąpiel odświeżającą, i pomyślimy o ozdobach.



Lecę więc do haftu, ślepnąc przy igle pozdrawiam cieplutko, dziękując za komentarze i odwiedziny. 



Romantyczny kuferek

$
0
0

 Między haftem robię dalej kuferki na biżuterię dla swoich koleżanek. 
I tu muszę pewne kwestie wyjaśnić. Wszystkie motywy umieszczone na kuferkach są wybrane przez moje koleżanki, określiły też kolor jaki preferują, ja natomiast wszystko zbieram do kupki , biorąc pod uwagę osobowość danej osoby, próbuję skomponować coś, co mnie się będzie podobało, ale najważniejsze aby podobało się przyszłej właścicielce.
W ten sposób tworzę bardzo osobiste kuferki, mam nadzieję że właścicielki mają wielką przyjemność zaglądania do nich. 



 Dzisiaj pokażę wam kuferek  z romantycznym motywem zaczerpniętym z malarstwa Hansa Zatzka.


 Kuferek cieniowany zielenią , oliwką, turkusem i fioletem ,kolorami nawiązującymi do sukien dam na obrazku. Cieniowania wykonane kolorową bejcą Dragona.


Obraz pełen ulotności, delikatności i pięknych kolorów. Obrazek ukazujący chwile pełne swobodnej zabawy trzech dam, obraz pełen różnych szczegółów,  przyciąga wzrok i zmusza do większej uwagi , zatrzymania się na chwilę.


Środek kuferka pełen zieleni i dodatku delikatnego starego złota.


Pele mele  delikatne, seledynowe, koronki w kolorach sukien dam. 




Dziękuję za wszystkie komentarze , dobrej nocki życzę.

Cud ją stworzył

$
0
0

 Cud ją stworzył, a grzech opętał
 - jest więc odtąd po dziś dzień raz grzeszna,  a raz święta,


 zdradliwa i wierna, dobra i zła,
daje rozkosz i rozpacz, przez nią uśmiech i łza.


Jest jak gołąb i żmija, jest jak piołun i miód,
 jest jak anioł i demon, jest jak upiór i cud.


I szczyt nad chmurami i przepaść bez dna,
jest początkiem i końcem -


Kobieta... Taka jak ja...

autor niestety nie znany

Kuferek romantyczny z epoki empire

$
0
0

Zamęczam was kuferkami , ale to już przedostatni. Muszę zrobić przerwę w decoupage bo zamierzam malować pokój i zdecydowałam się przemalować meblościankę, więc dużo innej roboty przede mną . O tym napiszę innym razem, a tymczasem następny kuferek romantyczny w brązach. 


 Cieniowałam bejcą firmy Colorit. Użyłam trzech kolorów; orzech, dąb, palisander, pierwszy raz pracowałam z tą bejcą i jestem bardzo zadowolona ze współpracy. O tych bejcach i innych preparatach napiszę później jak tylko zmierzę się z meblami. 


 Motyw tak jak poprzednio zaczerpnięty z malarstwa Hansa Zatzka. Obrazy tego malarza są niezmiernie kolorowe, utkane wieloma szczegółami ,a w roli głównej moje ulubione damy i nimfy. 


 Moja ulubiona stara filiżanka, lubię ją z powodu urokliwego motywu różyczek. 


Oczywiście na wieku musiało znaleźć się pele mele. Całość dopełniłam bawełnianą koronką , przeplataną tasiemką, aby troszkę rozjaśnić tło. Dodałam szablon w kolorze starego złota i całość zupełnie w starym stylu. 



Dla ciekawych i chcących  zanurzyć się w świat nierzeczywisty razem z Hansem Zatzka zapraszam TU 

Szare miraże, metamorfozy i farba kredowa

$
0
0

 Po długiej przerwie wracam na blogowe strony. Remont przeprowadzony . Jestem zadowolona z efektu, choć remont kosztował wiele wysiłku mojego i Miśka oczywiście. No cóż, ja pomysły mam czasami niespodziewane i jestem gotowa ponieść konsekwencje ale Misiek? " biedny on, biedny", kiedy mi towarzyszy w niedoli. 
Wiedziałam, że trzeba będzie odmalować ściany, czekałam tylko na ciepłe dni,  nie miało być nic poza tym. Ale jak to ja, duch niespokojny, obserwowałam sobie blogi i zainteresowałam się nowością jaką są farby kredowe. Wiecie, decoupażystki mają to do siebie, że zawsze interesują się wszelkimi rodzajami farb, lakierów, preparatów itp. i niezależne to jest od tego ,czy nadal uprawiają tą technikę, czy nie, lub tylko od czasu do czasu. Ja bynajmniej tak mam. Uwielbiam składy budowlane, sklepy typu Castorama, mogłabym wędrować między półkami i oglądać, czytać i zastanawiać się do czego może posłużyć dana rzecz, jaki użytek można zrobić z danego preparatu. Gdyby nie Misiek który jest bardzo konkretny , wykupiłabym wszystko. Castorama to taki butik dla dam mojego pokroju, sądzę że wiele z was też tak ma. I jak tylko na blogach pojawiły się informacje o farbach kredowych zaczęłam śledzić poczynania blogerek z tą farbą , podczytywałam Ewę z Przytulnego Domu i Agnieszkę z Domowych Klimatów.
Któregoś wieczora rzuciłam hasło do Miśka - może byśmy tak przemalowali nasze stare meble, tak mi się chce odmiany. Właściwie oczekiwałam odmowy, ale Misiek dał zielone światło, wybraliśmy więc kolor farby kredowej i natychmiast ją zamówiłam u Agnieszki. Farba przybyła na drugi dzień, nie mogłam wytrzymać do daty remontu i zaczęłam malować pojedyncze drzwiczki , aby się przekonać jak to wszystko będzie wyglądać.
Postawiliśmy na szarości, do mebli dobraliśmy farbę na ścianę o pięknej nazwie "zagubiony list" firmy Śnieżki, to biel łamana szarością. Pokój wydaje się teraz większy i jasny, a nade wszystko odmiana jest widoczna.
Zapraszam więc na sesję zdjęciową .


Meblościanka w całej okazałości.
Mając małe mieszkanie, meblościanka jest niezbędna, musi być pojemna, aby wszystko w niej zmieścić, nie mam więc możliwości pozbyć się jej , pozostaje odnowić i cieszyć się z jej nowej szaty. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, chyba to jakoś tak brzmi.
Praca była wyczerpująca ,bo szafek jest dużo; farbę kładłam pędzlem podwójną warstwę, do tego woskowałam też dwukrotnie, tylko blat i wnęki lakierowałam. 


Jestem zadowolona z wyglądu witrynki, myślę że zmieniła się na plus, a materiał którym obiłam środek  dopasował się idealnie do koloru mebli. Wnętrze witrynki pomalowałam na delikatne ecrii, teraz wszystko jest spójne. 


 Witrynka w zbliżeniu. 


 Rzut na kącik jadalny. Obrusik, który niedawno uszyłam idealnie komponuje się z szarościami ścian i mebli. 


Przemalowałam  komodę i półki na książki, w ten sposób meble które były z różnej parafii tworzą komplet. 


Szarość pięknie komponuje się z każdym kolorem, można więc dodawać detale w różnych barwach. Na komodzie zagościły słoneczne żonkile. 


Ze spaceru przyniosłam gałązkę kwitnącej wiśni, we flakonie z fioletowego szkła wygląda delikatnie i olśniewająco na tle szarych mebli. Mały detal, a wnosi tyle piękna do wnętrza.


 W starym budownictwie często spotyka się parapet nad kaloryferem, robię sobie na nim różne kompozycje, tym razem całość w bieli i szarościach. Dzban gliniany pomalowałam tą samą farbą co meble, dodałam przecierkę. 


 Gazetnik z drutu, pomalowałam farbą kredową , ale pod nią dałam podkład Gesso, aby był trwalszy, stelaż jest mało widoczny, delikatny.


Teraz parę słów o farbie kredowej.
 Farba ta dostępna jest w kilku punktach w Polsce, można kupić farbę kredową Autentico lub Chalk Paint decorative paint by Annie Sloan. Ja zdecydowałam się na farbę kredową Autentico, jest troszkę tańsza od farby  kredowej (chalk paint) Annie Sloan. Nie mam porównania czym one się różnią, na pewno kiedyś zmówię sobie i tę drugą w mniejszych opakowaniach do mniejszych projektów.
W szczegóły nie będę wnikać, bo je przedstawiły dziewczyny na blogach o których wspomniałam wyżej  , podam odnośniki do innych blogów z podobnymi informacjami tj.Patynowy czy  Bambetle.
Czemu sięgnęłam po te farby? Zaintrygowało mnie to, że maluje się nimi po każdej powierzchni , trzeba ją tylko odtłuścić i nie trzeba zdzierać lakieru , szlifować. A więc można malować w pokoju, a w moim przypadku to idealne rozwiązanie. Zabezpiecza się woskiem, co też bardzo mi odpowiadało. Zamówiłam i pomalowałam. 
Jakie wnioski wyciągnęłam? Farby drogie, ale niezmiernie wydajne, do pomalowania całej meblościanki , szafki pod telewizor i komody potrzebowałam dwóch litrów farby, ale troszkę mi jeszcze zostało, zaznaczam że kładłam dwie warstwy . Koszt przemalowania mebli , doliczając opakowanie wosku to 260 zł. Niby dużo , ale gdybym kupiła nowe meble , koszt byłby nieporównywalnie większy. Przy tym mam satysfakcję z wykonania dobrej roboty, mam meble jakie chciałam, a na to nie ma przelicznika.
A jakie minusy? Wydaje mi się, że pomimo zapewnień że na śliskiej powierzchni farba się trzyma, to nie jest tak do końca, we wnękach gdzie była śliska płyta farba łatwo zarysowuje się, dla pewności zabezpieczyłam lakierem. Natomiast na drzwiczkach farba trzyma się wyśmienicie. Myślę, że na drewnianych powierzchniach farba jest idealna. Przy woskowaniu w niektórych miejscach na kantach lekko się ściera, ale tak zostawiłam, delikatny efekt postarzenia mebla.
Farba kredowa na pewno jest świetna do postarzania mebli , ma przepiękne kolory i to jej atut. Nie ma zapachu więc można śmiało malować w pomieszczeniu mieszkalnym, to też zaleta. Po woskowaniu meble pięknie pachną , więc jestem "Za".


 Parę zbliżeń na detale i kolor Dark Pepper .Porcelanowe , popękane gałeczki.


Jak było, a jak jest.

Fiołkowy kuferek

$
0
0

 Wiosna, wiosna, wiosna tak to ty, mogłabym śpiewać słowa tej piosenki ciągle. Po remoncie , sprzątanie weszło mi w krew i nie mogę przestać. Właściwie mam wysprzątany każdy kąt, ale ręce dalej niespokojne, wynajdują nowe zajęcia np. dzisiaj poprałam wszystkie chustki, apaszki, szaliki , czapki, i nie mogę usiedzieć na miejscu. Zamiast zabrać się za wysiadywanie jaj , zajmuję się wszystkim , byleby nie uszczknąć tego tematu. Więc na razie pisanek nie będzie. Za to jest następny kuferek na biżuterię, nadrabiam zaległości blogowe.


 Kuferek bardzo wiosenny tematycznie i kolorystycznie. Zrobiłam go dla koleżanki, która jest kwintesencją delikatności, subtelności. Temat fiołków i delikatnych róż w pastelowej zieleni pasuje do niej idealnie. 


 Obraz z fiołkami w całości. 


 Wyszukałam kawałeczek materiału w fiołeczki, musiał taki być i już, inne pele mele nie pasowałoby do tego kuferka. Środek kuferka cały w bieli. 


 Kuferek w wiosennym słońcu . 


 Dziękuję za wszystkie wasze komentarze i sugestie pod poprzednim postem, dziękuję za odwiedziny.
Pozdrawiam cieplutko.

Obrus w żonkile

$
0
0

"Aby przyrządzić tę tajemną miksturę ,musisz poczekać do wiosny, aż zakwitną żonkile. Z zerwanych o północy żonkili uwarz napar. Następnie udaj się do lasu i na północnym jego skraju znajdź mrowisko. Nazbieraj 40 (słownie: czterdzieści) mrówek. Przyrządzony uprzednio sok zagęść zebranymi mrówkami i podaj... " cytat znaleziony kiedyś , mówiący o sporządzeniu mikstury przez czarownice z Łysej Góry.

Od razu zrobiło się tajemniczo i z pozornie pospolitego kwiatka jakim jest żonkil tworzy się czarodziejski kwiat, który ma moc zamkniętego w nim słońca. Na co jest ta mikstura to ja nie wiem niestety , może ktoś ma ochotę na eksperymentowanie? jeśli tak  to proszę się podzielić swoimi spostrzeżeniami. 
Odbiegłam nieco od tematu, właściwie to chciałam zameldować zakończenia haftu. Po dwóch latach mam świąteczny obrusik w żonkile, bardzo energetyczny i słoneczny, stonowany jedynie szarością tła.


 Haft w całej okazałości. Wyszywałam nićmi DMC na szarym płótnie , zdobytym dawno temu , więc nie wiem czyjej produkcji. Dodałam żółtą koronkę bawełnianą. Miałam oczywiście ambicje zrobić koronkę na szydełku w kolorze lnu, ale nie zdążyłabym na najbliższe świeta Wielkanocne, może kiedyś to uczynię. 


 Miniaturowe żonkile na moim stole, posadzone w kompozycji z hiacyntami.
 Jadąc przez las  Puszczy Solskiej wypatrzyłam zielone kępy mchu, stanęliśmy więc i jedną kępkę przywiozłam do domu, obkładając nim cebulki kwiatów w wazie. Mech jest cudownie zielony i miękki.


 Dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny na moim blogu, zapraszam ponownie. 

Seledynowy kuferek w róże

$
0
0

Jak tam u was? Gorączka przedświąteczna trwa? a może nie. U mnie nastroje zmienne, huśtawka nastrojów, to wina kapryśnej pogody. Co tam , nie mogę walczyć z pogodą. Więc pełna melancholii , powoli wykonuję różne czynności, które zbliżają mnie do Świąt Wielkanocnych. Zamiast pisanek , dzisiaj następny kuferek, tym razem seledynowy. 


 Kuferek przyozdobiłam papierem ryżowym w róże i fiołki, i miałam niezmierną przyjemność poczynić klasyczne cieniowania. Tak też powstał kuferek bez wydziwiań, prosty , klasyczny decoupage. Wydaje mi się, że klasykę lubię najbardziej, tą technikę polubiłam i to mi się podobało w decoupage , gdy wiele lat temu zaczynałam tę zabawę . 


 Środek kuferka jak zwykle wypełniłam poduszeczką z materiału i ozdobną taśmą. Nie zmieniam zdania, tak ozdobione wnętrze wnosi dużo ciepła i indywidualizmu do kuferka. 


Żółte , słoneczne tulipany. 


 
Życzę udanych dni przedświątecznych , udanych wypieków i dekoracji.

Jajo Richelieu i życzenia

$
0
0

Z okazji 
świąt Wielkanocnych,
serdeczne życzenia 
zdrowia, szczęścia, uśmiechu 
oraz wielu Łask Bożych. 


 Dekoracja świąteczna;
porcelanowy ptaszek wysiadujący jajeczka 


 Zrobiłam !!! a co, udało mi się wysiedzieć jedno jajo, słownie jedno jajo i aż jedno jajo.!!! 


 Szklana surówka zamówiona została jeszcze z bombkami i czekała sobie do Wielkanocy, ale niestety z braku czasu nie zrobiłam ani jednego jaja, aż do teraz. Pomiędzy pieczeniem ciast powstało jedno , szklane jajo w stylu " ala Richelieu".


 Zupełna wesoła twórczość " co mi myśli do głowy przyniosły", czyli wzór wyhaftowałam sobie sama w głowie. 



 Do zobaczenia. 

Relacja z małej szczęśliwej chwili

$
0
0

 Kochane, chciałabym podziękować wam za życzenia świąteczne. Jednocześnie przeprosić , zwłaszcza bliskie memu sercu osoby, za to, że osobiście nie przesłałam życzeń. Ale wierzcie mi , nie znalazłam czasu, pracowałam w Święta i dziecka mnie nawiedziły, więc Święta dla mnie były krótkie i intensywne. Jeszcze raz dziękuję za życzenia. 


Dzieci najechały i wyjechały, a my wracamy do naszej codzienności. Nie poddając się malignie i tęsknocie za nimi ,cieszę się drobiazgami.
 I tak to; słoneczko pięknie świeci, ptaszki śpiewają, w dali słychać pomruki burzy, która krąży dokoła , ale nas nie sięga. W takiej atmosferze fajnie się pisze, albo haftuje, czynię i jedno i drugie. Tym bardziej jest mi przyjemnie, że stół przykryty żonkilowym obrusikiem, bukiet kwiatów jeszcze świeży, roztacza przyjemny zapach kwiatów. Patrząc w okno widzę chowające się za drzewo słońce, które idzie już spać. Cały opisany obrazek składa się na krótką chwilę szczęścia. Jak ja lubię taką wiosnę. 


Uchylam rąbka "tajemnicy" z chwili szczęśliwej , jest to ,w obecnej chwili haftowany, mały, infantylny obrazek, który zawsze chciałam wykonać.

Życzę przyjemnego wieczoru.


Cukier fiołkowy

$
0
0

 Receptariusz

Cukier fiołkowy: 

 1 szklanka cukru grubego kryształu (gruba rafinada),
 ok. 1/2 szklanki płatków fiołków 

Cukier ucierać partiami z płatkami w moździerzu (im więcej płatków, tym cukier będzie intensywniejszy w kolorze). Utarty rozłożyć na kawałku pergaminu i odstawić do przeschnięcia. Gotowy cukier fiołkowy przełożyć do słoika.

Chyba miałam za mało płatków bo mój wyszedł niebieski ale i tak ciekawy ma kolor. Takim cukrem można posypywać ciasteczka, babeczki lub znaleźć inne zastosowanie dekoracyjne.
Przepis znalazłam na blogu Komarki w dziale fiołków ,  wiele fiołkowych przepisów znajduje się na blogu Break for Cake w dziale zielarstwo. 
Fiołki uwielbiam , pozazdrościłam  buteleczek z nalewką fiołkową, ale kolor!!! Niestety nie miałam możliwości nazbierania takiej ilości fiołków, aby móc zrobić sobie taką nalewkę. Zrobiłam więc cukier fiołkowy.

Placuszki z sosem rabarbarowym

$
0
0

Ale mnie tu długo nie było.
 Czas ma to do siebie, że płynie i nie zwraca uwagi na nasze protesty, czasami mam wrażenie, że przyspiesza specjalnie , na złość. Chwilę mnie nie było w świecie blogowym, a to nie miałam czasu bo coś tam robiłam, a to byłam na różnych majowych imprezkach, a tak naprawdę to się w pewnym momencie bardzo zraziłam do blogowania. Nie będę wchodzić w szczegóły, musiałam się jednak zastanowić, czy dalej chcę prowadzić moją stronkę. Zakładałam ją spontanicznie, pisałam na początku spontanicznie , nie bacząc kto to będzie czytał i wtedy mnie to bawił
 o. Potem pisałam z przyzwyczajenia , bardziej ostrożnie, bo nie wiedziałam do końca kto mnie czyta. Wydawało mi się, że takie robótkowe blogi poszukują tylko ci, którzy też coś tam klecą i chcieliby się wymienić doświadczeniem, lub czerpać inspiracje. Ale jak się okazuje tak nie jest. A na dodatek nie można wszystkich mierzyć swoją miarką, nie wszyscy mają poczucie humoru. Mały przykład ; wyznanie moje w którymś tam poście , stwierdzające, że wierzę w elfy potraktowano dosłownie i wyszłam na wariatkę. Bo jak pani po pięćdziesiątce może twierdzić że wierzy w elfy? W pewnym sensie to metafora , która obrazuje stan mojej duszy, ale jak to wytłumaczyć mojej znajomej u której jest biało i czarno, wypada lub nie wypada itp. Zostałam więc starszą panią, która ma kuku na muniu bo wierzy w elfy. A właściwie to co? nie można?
 Jak okazało się, że podczytuje mnie sporo znajomych, ręce mi opadły i  stłamsiłam się sama w sobie, jakby mnie krępowała obecność gapiów, właściwie nie potrafię powiedzieć dlaczego przestałam pisać. Wklejałam sobie tylko zdjęcia swoich prac i tak to odeszłam daleko od tego czym miał być ten blog dla mnie, od pierwotnej formy. Przemyślałam sobie trochę i wiecie co ..........wrzucam na luz .....i tu będzie troszkę nieładne słownictwo, kto wrażliwy niech nie czyta .........wrzucam na luz, jestem jak gołąb, sram na wszystko. Będę sobie pisać i robić na moim blogu co zechcę wg. mojego uznania. Jedynie wyrzuciłam z zakładek moje najbliższe mi osoby, aby utrudnić rozpoznawalność ich i mnie. 
Oby.........


Zaczynam więc od placuszków, którymi zachwyciłam się czytając blog Agaty. Przyznaję , są cudowne, lekkie i apetyczne, na pewno zagoszczą w mojej kuchni na stałe. Moje pierwsze są z rabarbarem, ale zaczyna się sezon owocowy , więc będę je robić częściej, tym bardziej że smaży się je bez tłuszczu. Polecam.



Pancakes - placuszki (15-20 placków):

 400 g jogurtu naturalnego 
 2 duże jajka
 2 łyżeczki cukru waniliowego
 3 łyżki cukru
 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia (albo 1 łyżeczka sody oczyszczonej)
 150 g mąki pszennej 
 50 ml oleju rzepakowego

 Jogurt zmiksuj z jajkami, olejem i cukrem. Mąkę przesiej z proszkiem do pieczenia i dodaj do płynnych składników. Zmiksuj na gładko i smaż niewielkie placuszki na suchej patelni na średnim ogniu przez około 2 minuty na stronę. 



Frużelina z rabarbaru:
(sos rabarbarowy)

 250 g rabarbaru obranego z łyka
 50 g cukru 
 100 ml wody
 1 łyżka żelatyny + 2 łyżki wody
 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej + 1 łyżka wody

 Rabarbar pokrój w centymetrowe plastry, wrzuć do rondelka i zasyp cukrem. Żelatynę zalej dwiema łyżkami wody i odstaw do napęcznienia. Kiedy rabarbar puści sok, wstaw go na kuchenkę, dolej wodę i gotuj do miękkości. Dodaj rozrobioną z wodą skrobię ziemniaczaną i gotuj jeszcze przez chwilę. Zdejmij z ognia i dodaj żelatynę, dokładnie rozmieszaj i przelej frużelinę do słoika. 

Przepis zaczerpnęłam z blogu Agata Gotuje




Pozdrawia was cieplutko, ta która wierzy w elfy, czy można w nie nie wierzyć gdy delektuje się coś tak dobrego?

Dziewczynka z koszyczkiem

$
0
0

Od pierwszego zdania chcę podziękować za wsparcie z waszej strony, jak to dobrze przekonać się o tym, że są jeszcze ludzie . Dziękuję za wiele ciepłych słów skierowanych w moją stronę, jestem podbudowana, spojrzałam świeższym okiem na swój blog i działanie skierowałam na jego ulepszanie. Właściwie to chyba złe określenie, zachciało mi się troszkę pozmieniać, musiałam. To tak jak z fryzjerem, gdy obrosnę i straszę ludzi idę do niego , zmieniam fryzurę , kolor włosów i od razu czuję się o niebo lepiej, te odwiedziny dodają skrzydeł. Tak i na blogu, muszę co jakiś czas coś zmienić, aby chciało mi się tu przebywać.Chyba to nic nowego? większość dziewczątek tak ma, i to niezależnie w jakim wieku są owe dziewczątka. Zaczynam .
Ukończyłam  kolorowy hafcik .
Przedstawiam " Dziewczynkę z koszyczkiem."


 " Artystyczne" zdjęcie mojego dzieła w słońcu. 


Haft ten chciałam już wieki temu wyszyć, może jeszcze w tamtym stuleciu?


 Wzór pochodzi z mojej ulubionej Mirabilii. Tytuł oryginalny brzmi " Gathering Eggs", a autorką wzoru jest Nora Corbett.


 Uwielbiam wyszywać wieloma kolorami , tutaj użyłam 45 kolorów muliny DMC, do tego parę koralików i uroczy obrazek gotowy. Nie wiadomo kiedy oprawię, więc dzisiaj debiut nie do końca udany. 


 Życzę miłej niedzieli, pozdrawiam cieplutko. 

Mama

$
0
0

 Kwiaty dla wszystkim Mam, zwłaszcza mojej, najlepszej na całym świecie. 

"Bóg nie mógł być wszędzie, dlatego stworzył matki."


 Mama 

"Najtrudniejszy zawód świata.
 Jestem mamą.
 To sprawia,że jestem zarówno budzikiem, kucharką , sprzątaczką,kelnerką, lekarzem,nianią, pielęgniarką, stróżem, fotografem, doradcą , organizatorką przyjęć, studentką, osobistym asystentem, księgową,pocieszycielką, nigdy nie mam urlopu, wolnych dni. Pracuję dzień i noc. Jestem na dyżurze całą dobę do końca mojego życia. Dzięki temu wiem, że nie istnieje bardziej odpowiedzialne i satysfakcjonujące zajęcie niż wychowanie własnego dziecka na dobrego człowieka."

sentencje znalazłam w internecie

Dama fiołkowa Wichera

$
0
0

 W dzisiejszym poście powinno być coś o dzieciach , ale jestem troszkę opóźniona więc będzie o niespodziance jaką mi sprawiła moja siostra Gosia. Miałam niedawno imieniny i przyszły do mnie życzenia od niej, a w środku karteczka. Ale jaka karteczka!!! Gosiu nawet nie wiesz jak mnie uszczęśliwiłaś, dawno się tak nie ucieszyłam z prezentu, ślicznie ci dziękuję , ty wiesz co ja lubię najbardziej.


 Kartka z ilustracją damy z serii którą uwielbiam, z której to damy umieszczam w nagłówku bloga, bo damy tygrysek lubi najbardziej. 



Ilustracja podpisana przez R.R.V.Wichera, na odwrocie tekst napisany po francusku , mniam. Ściągałam te ilustracje z sieci  od dawna, bo są vintage do bólu, mają w sobie wszystko co lubię, ale jakoś nigdy nie miałam czasu zgłębić tajemnicy ich pochodzenia, aż do otrzymania kartki od siostry. Poniekąd zmusiła mnie ona do pogrzebania w internecie ( za każdym razem cieszę się że takie urządzenie ktoś wymyślił) .O poszukiwaniach napiszę innym razem.


 Kartkę umieściłam w ramce , która czekała od dawna na wykorzystanie. 

Dama fiołkowa autorstwa R.R.V.Wichera

Zabawiłam się programem i przekształciłam dwie fotografie na stary styl, zabawa ta spodobała mi się niesamowicie, fotografie też. Szkoda, że ciągle nie mam czasu na takie zabawy , ale może kiedyś? 

Delikatność w czerni i bieli z dodatkiem plamki koloru.
Ocieplenie obrazu
Viewing all 369 articles
Browse latest View live